sobota, 11 maja 2013

Szczęśliwa trzynastka Platformy Obywatelskiej

13 załącznik - "Badanie wypadków i incydentów lotniczych" konwencji o międzynarodowym lotnictwie cywilnym sporządzonej w Chicago dnia 7 grudnia 1944 r. - stał się podstawą sposobu badania zdarzenia, zwanego katastrofą lotniczą wojskowego Tu154M PLF101, które miało miejsce w dniu 10.04.2010 w Smoleńsku.

Donald Tusk i Włodzimierz Putin zawarli umowę, nie mającą nic wspólnego z konwencją ICAO w sensie formalno-prawnym, której to sformalizowana forma ponoć była już gotowa i nie wymagała strasznego główkowania na temat ustalania szczegółów. Otóż jest to wierutne kłamstwo, gdyż ustalenie zasad takich jak w konwencji nie oznacza, że ewentualne konsekwencje prawne badania zdarzenia będą miały odzwierciedlenie zgodne z konwencją ICAO.

Nasuwa się pytanie, czy Platforma Obywatelska jest stadem baranów, które nie rozumie co czyni ? Być może jest jeszcze inne dno tej sprawy, ale zaraz do tego dojdziemy analizując malutką nowelizację prawa lotniczego, a w niej art. 134, który powstał w umysłach rządu PO na potrzebę chwili, tej chwili, która wydarzyła się w dniu 10.04.2010 i ponoć nie wymagało to żadnych zabiegów aby zawrzeć umowę z Putinem.

Umowa z Putinem jest umową niezakończoną, otwartą i ciągle dopracowywaną w zależności od pojawiających się problemów. Pierwszym problemem, który został rozwiązany było wprowadzenie zmian pozwalające na powstanie nielegalnej komisji do badania wypadków, zaś drugi problem to utajnienie wszystkiego co ta komisja wytworzyła, czyli ustawa z dnia 30 czerwca 2011 o zmianie ustawy — Prawo lotnicze oraz niektórych innych ustaw.

Pomysł zmiany art. 134 prawo lotnicze powstał po 10.04.2010 i po zabiciu gwoździem społeczeństwu twierdzenia, że oto Tusk działa zgodnie z jakimiś konwencjami międzynarodowymi w sprawie Smoleńska. Oto jak ten pomysł został uzasadniony :


-------------------
 ,,
Art. 134 – odnosi się do kwestii udostępniania informacji uzyskanych podczas procesu badawczego. Jest odzwierciedleniem przepisu zawartego w punkcie 5.12 Aneksu 13 do Konwencji o międzynarodowym lotnictwie cywilnym. Celem wprowadzenia takiego przepisu jest zapobieżenie wykorzystywaniu w nie­właściwy sposób do celów postępowania dyscyplinarnego, cywilnego, admini­stracyjnego lub karnego informacji dobrowolnie składanych przez osoby przesłuchiwane w toku badania zdarzenia lotniczego prowadzonego przez Komisję. Brak tego typu informacji powoduje utrudnienia w procesie badania i negatywne następstwa dla bezpieczeństwa lotów. Wymieniony katalog informacji objętych szczególną ochroną jest wzorowany na przepisach Aneksu 13. Wyniki badań zdarzeń lotniczych są zawarte w raportach końcowych, które to raporty są powszechnie dostępne (raporty te sporządzane są z uwzględnieniem ochrony danych osobowych i nie zawierają informacji personalnych osób fizycznych). Tym samym dostęp do wyników przeprowa­dzonych badań, różnych podmiotów prowadzących własne postępowania, nie zostanie ograniczony. Należy zwrócić również uwagę, że w chwili obecnej różne podmioty prowadzą własne, niezależne i odrębne postępowania od tych, które prowadzi Komisja, a procedury w nich stosowane, zgodne z różnymi przepisami w zakresie postępowania (np. karnego, administracyjnego czy cywilnego), są w niektórych sytuacjach odrębne od procedur stosowanych przy badaniu zdarzeń lotniczych prowadzonych wyłącznie w celach profilaktycznych i nienakierowanych na określenie winy czy odpowiedzialności.
''
---------------

Pomysłodawcy odsyłają nas do bardzo mądrych źródeł, więc sięgnijmy tam (13 zał.) :

---------------------
,,
5.12. Państwo prowadzące badanie wypadku lub incydentu, bez względu na miejsce jego zaistnienia, może udostępnić niżej wykazane informacje w celach niemających związku z badaniem wypadku lub incydentu tylko w tych przypadkach, kiedy odpowiednie władze danego państwa, odpowiedzialne za wymiar sprawiedliwości ustanowią, że ich ujawnienie jest ważniejsze niż negatywne skutki, które mogą wyniknąć z takiego działania bezpośrednio dla kraju oraz w skali międzynarodowej, jak również dla danego lub przyszłych badania[1]:

a) wszelkie oświadczenia osób uzyskane w toku badania przez organa upoważnione do ich prowadzenia,
b) wszelka korespondencja między osobami związanymi z operacją statku powietrznego,
c) medyczne lub prywatne informacje, dotyczące osób uczestniczących w wypadku lub w incydencie
d) zapisy pokładowych rejestratorów mowy i ich kopie,
e) zapisy i kopie nagrań z organów służb ruchu lotniczego, oraz
f) opinie wyrażane w trakcie analizy informacji, włącznie z zapisami rejestratorów pokład owych.

5.12.1 Dane te powinny być włączone do Raportu Końcowego[2] lub do jego uzupełnienia tylko wówczas, gdy mają odniesienie do analizy wypadku lub incydentu. Danych niemających takiego odniesienia nie ujawnia się.
''
--------------------- 

oraz do uwag dotyczących 5.12 :
--------------------
,,
Uwaga 1. Wyżej przedstawione informacje, w tym informacje dobrowolnie składane przez osoby przesłuchiwane w toku badania wypadku lub incydentu , mogą być wykorzystane w niewłaściwy sposób do celów postęp o-wania dyscyplinarnego, cywilnego, administracyjnego lub karnego. Jeśli takie informacje będą rozpowszechniane, to w przyszłości prowadzący badania mogą mieć trudności w uzyskaniu szczerych wypowiedzi świadków zdarzenia. Brak dostępu do tego typu informacji spowoduje utrudnienia w procesie badania i negatywne następstwa dla bezpieczeństwa lotów.

Uwaga 2. Załącznik E zawiera wytyczne prawne z zakresu ochrony informacji zawartych w systemie zbierania i przetwarzania danych z zakresu bezpieczeństwa.
''
--------------------


Pomyśleli, podzwonili do Włodka i spłodzili takie oto zapisy w ramach art. 134 (D.U. Nr 170 poz 1015) :


--------------------
,,
1. W celu zapobiegania wypadkom i incydentom lotniczym komisje, o których mowa w art. 17 oraz art. 140, prowadzą badania okoliczności i przyczyn zaistniałych wypadków i incydentów lotniczych. Komisje nie orzekają co do winy i odpowiedzialności.

1a. Udostępnianie wyników badań okoliczności i przyczyn zaistniałych wypadków i incydentów lotniczych, zebranych podczas prowadzenia badania zdarzenia lotniczego w celach innych niż cel, o którym mowa w ust. 1, może być dokonane wyłącznie na potrzeby postępowania przygotowawczego, sądowego lub sądowo-administracyjnego za zgodą sądu. Właściwy do rozpoznania sprawy jest dla Komisji, o której mowa w art. 17, Sąd Okręgowy w Warszawie, a dla Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, o której mowa w  art. 140, Wojskowy Sąd Okręgowy w Poznaniu.

1b. Sąd, orzekając o udostępnieniu wyników badań, o których mowa w ust. 1A, bierze pod uwagę, czy takie udostępnienie jest ważniejsze niż negatywne skutki, które mogą wyniknąć z takiego działania bezpośrednio dla kraju oraz w skali międzynarodowej, jak również dla danego badania lub przyszłych badań zdarzeń lotniczych.[1]

1c. Udostępnianie wyników badań, o którym mowa w ust. 1a, obejmuje:
1) ekspertyzy uzyskane w trakcie badania;[3]
2) oświadczenia uzyskane od osób w trakcie badania;
3) korespondencję między osobami mającymi związek z operacją statku powietrznego;
4) medyczne lub prywatne informacje dotyczące osób uczestniczących w wypadku lub incydencie lotniczym;
5) zapisy pokładowych rejestratorów mowy, zapisy nagrań instytucji zapewniających służby ruchu lotniczego i ich kopie;
6) opinie wyrażane w trakcie analizy informacji, włącznie z zapisami rejestratorów pokładowych.

1d. Wyniki badań wymienione w ust. 1c mogą być włączone do raportu końcowego[2] lub jego uzupełnienia tylko wówczas, gdy mają bezpośredni związek z badanym zdarzeniem lotniczym.

1e. Badania, o których mowa w ust. 1, są prowadzone przez komisje, o których mowa w art. 17 oraz art. 140, niezależnie od postępowania przygotowawczego, sądowego, sądowo-administracyjnego, administracyjnego lub czynności związanych z likwidacją szkody.

1f. W toku postępowań, o których mowa w ust. 1a i 1e, członków komisji, o których mowa w art. 17 oraz art. 140, nie wolno przesłuchiwać jako świadków co do faktów mogących ujawnić wyniki badań, o których mowa w ust. 1c.
''
--------------------



Przepis art. 134 1-1f dotyczy także lotnictwa państwowego, o czym nie omieszkano zapomnieć w nowelizacji stosując art. 1 ust. 4.

Reasumując, proszę zwrócić uwagę, że uzasadnienie jest absolutnie stosowne, miłe, ciepłe aż w tyłku strzyka i jak zwykle odwołuje się do jakichś wielkich międzynarodowych aktów prawnych, wobec których żaden Polaczek nie może nawet pierdnąć – bo jak to, przecież to cały świat stosuje. A jakże, ale bez tych perfidnych dodatków i modyfikacji znaczeniowych. W odpowiednich nawiasach podałem wskazówki i podkreśliłem różnice w pojmowaniu nieliteralnym prawa, które Platforma Obywatelska importuje zewsząd aby ukryć swoje niecne plany.

Wniosek płynący z powyższych różnic jest prosty. Komisja Millera ukrywa materiał dowodowy w sprawie, a sama kradnie zdjęcia z internetu wykonane przez jakiegoś Bolka. Przy czym, aby dowiedzieć się cóż ta komisja ukrywa, należy wiedzieć jak ten materiał wygląda. Ot, majstersztyk prawny.

W nawiasach [1], [2] widać różnice pomiędzy ,,powinien'' (Chicago) a ,,może'' (pocałuj Laska), a w [3] pewien dodatek, który może dowolnie wyeliminować okazanie wytworów eksperckich, które komisja postanowiła ukraść z internetu zamiast pokazać swoje.

A zatem wątpliwości mecenasa Kownackiego :

,,Swoją drogą należałoby zbadać, kto i w jaki sposób wprowadził do ustawy Prawo lotnicze zapisy o zachowaniu tajemnicy państwowej przez członków komisji. Dodam tylko, że stało się to już po katastrofie smoleńskiej.''

chyba są wyjaśnione. Ten, kto formułował treść zmiany w art. 134, aż taki mądry i nadgorliwy, nadinterpretując konwencję chicagowską, nie był. Musiał dostać ewidentnie polecenie zakamuflowania powyższych różnic.

niedziela, 21 kwietnia 2013

,,Odpierdolcie się od generała''

Gdy Adam Michnik wypowiadał te słowa wszyscy doznali konsternacji. W dniu 18 stycznia 2013 okazało się, że miał wówczas rację. Sprawdźmy, czy aby na pewno.


Normalny człowiek powinien posiadać określony zbiór kryteriów, przy pomocy których dokonuje oceny zdarzeń, ludzi itp. Jeśli ocena dotyczy ludzkiego czynu, to niezależnie kto tego czynu dokonał, powinien być jednakowo potraktowany. Mówimy wówczas o takiej ocenie, że jest równym traktowaniem.
Nierówne traktowanie w ocenie zazwyczaj jest spowodowane pewnymi uwarunkowaniami, do których można zaliczyć bliski związek oceniającego z osobą ocenianą czy też związane jest to z innymi rodzajami sympatii. Jeśli zaś sprawa oceny dotyczy osób absolutnie niezwiązanych żadnymi uwarunkowaniami , to należy spodziewać się nierównego traktowania w związku z zaburzeniami dysocjacyjnymi oceniającego.

Powróćmy jednak do Adama Michnika a właściwie do osoby wspomnianej w jego słowach tytułowych, czyli generała Wojciecha Jaruzelskiego. Wszyscy wiemy kim jest generał, co zrobił i o co jest posądzany. Nie zajmiemy się teraz oceną całokształtu jego postaci lecz wybranym elementem dotyczącym wprowadzenia stanu wojennego, mianowicie ocenimy nie stan wojenny lecz fizyczny sposób realizacji zapewnienia bezpieczeństwa wewnętrznego państwa oraz porządku publicznego.

Swój plan zrealizował przy pełnej aprobacie wojska polskiego, milicji, służb specjalnych i co najważniejsze także polskiego sejmu, który uchwałą z dnia 25 stycznia 1982 roku całkowicie poparł przedstawione stanowisko generała Wojciecha Jaruzelskiego. Jednym słowem bez poparcia tubylczej ludności nie byłby w stanie tego dokonać. Dokonał tego faktu sam bez bratniej pomocy, która to, jak sam twierdzi, była jedną z przyczyn wprowadzenia stanu wojennego i nie dlatego, że do jego wprowadzenia była ta bratnia pomoc mu potrzebna, tylko wręcz przeciwnie, aby jej uniknąć . Tak twierdzi generał. Zatem mamy jasną sytuację, oto chłop z jajami sam ratuje kraj przed wkroczeniem obcej pomocy. On jej nie tylko nie chciał ale jej się obawiał – powtarzam, taki argument przytacza sam generał Wojciech Jaruzelski. Z tego też powodu postanowił sam zrobić porządki w swoim kraju w pewnym sensie honorowo gdyż bez zewnętrznej pomocy i biorąc za to pełną odpowiedzialność wręcz osobiście.

Cóż zatem stało się 18 stycznia 2013, co nakazuje nam wrócić myślami do słów Adama Michnika ? Cóż takiego proroczego było w słowach Adama Michnika, który w sposób kulturalny prosił adwersarzy aby ci nie oceniali generała krytycznie lub najlepiej w ogóle ?

Powodem jest ten dokument :

Mroczna wizja projektu

Och, przepraszam. Powyższa wersja to taka ulotna wizja związana ze złymi snami poprzedniego okresu. Oto właściwy dokument :

Miłościwa wizja projektu

Generał Wojciech Jaruzelski jest człowiekiem zbyt honorowym aby takie dokumenty podpisywać. Pokazał to w roku 1981 wprowadzając sam stan wojenny, przy pomocy własnych służb.
Skąd Adam Michnik wiedział, że generał nie był takim ostatnim przywódcą ? Skąd Adam Michnik wiedział, że po nim będą gorsi ? Czyż nie dowiedział się tego przypadkiem w Magdalence ?

Tyle tytułem wprowadzenia. Zostawmy w spokoju generała zgodnie z wolą jego obrońcy i przejdźmy do rzeczy właściwej, czyli do oceny projektu ustawy złożonej do laski marszałkowskiej przez rząd Donalda Tuska w sprawie udziału zagranicznych funkcjonariuszy lub pracowników we wspólnych operacjach lub wspólnych działaniach ratowniczych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej.


Na podstawie dokumentów :

a) Dz.U.UE L210/1 - DECYZJA RADY 2008/615/WSiSW z dnia 23 czerwca 2008 r. w sprawie intensyfikacji współpracy transgranicznej, szczególnie w zwalczaniu terroryzmu i przestępczości transgranicznej.


b) Dz.U.UE L210/73 - DECYZJA RADY 2008/617/WSiSW z dnia 23 czerwca 2008 r. w sprawie usprawnienia współpracy pomiędzy specjalnymi jednostkami interwencyjnymi państw członkowskich Unii Europejskiej w sytuacjach kryzysowych.

c) projekt rządowy ustawy druk numer 1066 z 18 stycznia 2013 w sprawie udziału zagranicznych funkcjonariuszy lub pracowników we wspólnych operacjach lub wspólnych działaniach ratowniczych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej.



Wnioski wynikające z analizy powyższych dokumentów :

a) Szanowni Państwo, proszę nie informować o tym projekcie generała Wojciecha Jaruzelskiego, gdyż ten zobaczywszy projekt ustawy zapłacze się na śmierć. To przez tyle lat, w sposób haniebny, generał był poniżany za tajne knowania z sąsiadem w sprawie prośby o bratnią pomoc do rozwiązania problemów z utrzymywaniem porządku. Tyle lat włóczony po sądach, a teraz to, czego on nie zrobił, ktoś chce wprowadzić w formie obowiązującego legalnie aktu prawnego. Litości - generał tego nie wytrzyma, serce mu pęknie od tylu niesprawiedliwych ocen.

b) Proponowana ustawa jest niezgodna z konstytucją, w szczególności z art. 146. 4 . 1) , gdyż zapewnienie wykonalności ustaw przez rząd, dotyczących w szczególności utrzymania porządku, nie może zależeć od podmiotów, za których działanie rząd nie odpowiada – czyli np. za udzielenie lub nie pomocy policji niemieckiej. Planowanie utrzymania porządku w związku z brakiem odpowiedzialności rządu jest nieodpowiedzialnością.

c) Proponowana ustawa jest niezgodna z w/w decyzjami rady. W proponowanej ustawie nie ma określonego celu w ramach którego byłaby potrzebna ,,pomoc''. Decyzje Rady precyzują te potrzeby na poziomie ogólnym bardzo wyraźnie. Słowa ,,transgranica'' , ,,terroryzm'' oraz ,,sytuacja kryzysowa'' są podstawą przyczynową niemal w każdym artykule. W propozycji ustawy nie ma takich słów, co może oznaczać absolutną dowolność w stosowaniu takich zaproszeń, w szczególności :

w przypadku odmowy rodzimych służb w rozpędzaniu patriotycznych demonstracji
w przypadku uzyskania efektu odwrotnego od zamierzonego, czyli zapraszania celowo służb z tego kraju, którego w sposób pośredni dotyczy dana impreza, tak aby z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością doszło do zamieszek.

d) Bezwarunkowa możliwość wzywania ,,bratniej pomocy'' jest silnym narzędziem dla lokalnych kacyków, którzy przy pierwszej okazji użyją tego narzędzia do walki politycznej.

e) Próba wprowadzenia w Polsce takiej ustawy pokazuje dobitnie, iż rząd Donalda Tuska chwieje się, jest słaby i przewiduje, że bez bratniej pomocy zewnętrznej może nie przeżyć. Bo przecież Polska to nie mały kraj jakby nie patrzeć powinno wszystko być na miejscu co jest potrzebne. Proszę tylko nie informować generała o tym, bo pomyśli, że nie ma przed jego domem już żadnego wozu policyjnego i ze strachu biedny pomrze.

f) Sytuacje spowodowane masowym zapraszaniem bratnich służb mogą być mocno konfliktogenne, oto przykłady :

grupa niemieckich policjantów dokonując przeszukania w Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie w celu odnalezienia ostatniego żywego Żyda i udzielenia mu ochrony, zatrzymuje od tułu grupkę wiernych widzów filmu ,,Stawka większa niż życie'' wypowiadając do nich słowa ,,HALT , Hände hoch'' – nie muszę chyba tłumaczyć, jaka będzie reakcja widzów.

grupa funkcjonariuszy z Izraela ( chwila moment i ustawa ich też obejmie ) próbuje pacyfikować drzwi do mieszkania podejrzewanego o antysemityzm. Zgodnie z prawem zapisanym w Talmudzie ,,wasze ulice, Nasze kamienice'' podejrzany zostaje zastrzelony zgodnie z proponowaną ustawą z art. 8.4.a, gdyż podejrzany w sposób oczywisty szarpnął się na ograniczenie wolności zagranicznego funkcjonariusza, bo przecież ograniczał to, co z woli Boga nadane jest funkcjonariuszom, czyli ograniczał wolność funkcjonariuszy przetrzymując ich na swoim terenie, czyli ulicy przed domem.

I tak dalej.
g) Nie podpisujcie ustaw, które będą przeciwko wam ! Aż strach powiedzieć co by było, gdyby przez przypadek i nieuwagę opozycji oraz ludu tubylczego ustawa weszła w życie i rządy objął Jarosław Kaczyński. O matko jedyna, chwilę po objęciu rządów podpisze on porozumienie zالقاعدة( Al-Qaeda ) i pierszej nocy będzie rozprawiał się z członkami PO przy pomocy obcych tak, aby Janusz Palikot nie mówił mu nigdy więcej, że ,,ma krew na rękach'' – to byłaby robota w białych rękawiczkach. Posłowie PO, nie macie w związku z powyższym wyboru – odrzućcie projekt.

h) Konsekwencje uzycia bratniej siły mamy na przykładzie ostatniego wyroku sądu w sprawie grudnia 1970 ( tam wystarczyła sama świadomość pomocy bratniej). Biorąc ten fakt pod rozwagę, czyli brak kary za oczywiste zbrodnie oraz z drugiej strony śmierć polityczną w przypadku dojścia do władzy przez Jarosława Kaczyńskiego (patrz punkt g) , Donald Tusk wybiera ruch wyprzedzający i próbuje wdrożyć nową ustawę zapewniającą mu przewagę przy pomocy bratniej pomocy, gdyż na tubylczy lud ostatni raz mógł liczyć tylko generał.

Morał z proponowanego projektu jest więc taki, że albo Wojciech Jaruzelski jest jednak człowiekiem honorowym, albo ludzie mają rozdwojenie jaźni i krótką pamięć rozpatrując omawiany projekt.

piątek, 19 kwietnia 2013

Wybrane aspekty smoleńskiego prawa

Przekaz medialny przekazem, hipotezy hipotezami, ale spróbujmy spojrzeć na zdarzenie zwane katastrofą smoleńską poprzez pryzmat obowiązujących przepisów prawa.

Na podstawie aktualnie obowiązujących aktów prawnych oraz pewnych okoliczności związanych ze stosowania tych aktów , przeanalizujmy na wstępie kolejno materiał :

I. Umowa między Rzecząpospolitą Polską a Federacją Rosyjską o pomocy prawnej i stosunkach prawnych w sprawach cywilnych i karnych, sporządzona w Warszawie dnia 16 września 1996 r., która formalnie weszła w życie zgodnie z postanowieniem art. 104 w dniu 18 stycznia 2002 r. (Dz.U.02.83.751 , Dz.U. 2002, nr 83, poz. 750 )

II. Umowa między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Rządem Federacji Rosyjskiej o wzajemnej ochronie informacji niejawnych, podpisana w Moskwie dnia 8 lutego 2008 r. (Dz.U. 2008 nr 217 poz. 1384)

III. Ustawa z dnia 30 maja 2008 r. o zmianie ustawy – Kodeks cywilny oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. Nr 116 poz.731), wprowadziła do kodeksu nowy przepis – art. 446 § 4.


IV. Ustawa z dnia 30 czerwca 2011 r. o zmianie ustawy — Prawo lotnicze oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. 2011 Nr 170 poz. 1015 – art. 134, w tym 1a i 1b)


V. Porozumienie między Ministerstwem Sprawiedliwości Rzeczypospolitej Polskiej i Ministerstwem Sprawiedliwości Federacji Rosyjskiej o trybie porozumiewania się w sprawach cywilnych na podstawie Umowy między Rzecząpospolitą Polską a Federacją Rosyjską o pomocy prawnej i stosunkach prawnych w sprawach cywilnych i karnych z dnia 16 września 1996 r. ( M.P. z 2012 r. Nr 0, poz. 885 )


VI. Tekst wystąpienia Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta  podczas drugiego dnia 22 posiedzenia Sejmu RP poświęconemu działaniom dotyczących zagwarantowania właściwych procedur postępowania ze zwłokami ofiar Katastrofy Smoleńskiej na terenie Federacji Rosyjskiej, z dnia 27.09.2012.


VII. Relacja syna i wnuka śp. Anny Walentynowicz oraz rodziny śp. Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej, panów Antoniego Wolańskiego i Jerzego Wojtczaka na posiedzeniu ZP.

Podsumowując powyższy materiał, można wyciągnąć następujące wnioski :

1. Prokuratura Federacji Rosyjskiej jest wytwórcą dokumentacji smoleńskiej ( całość podstawowej i obligatoryjnej dokumentacji dotyczącej wypadków, przekazywanej stronie polskiej na podstawie umowy I) ) i to ona właśnie stosuje klauzule dostępu do tejże dokumentacji, która na podstawie umowy II), jest automatycznie zastrzeżona lub nie, stosownymi klauzulami w polskim śledztwie. Stąd panowie Walentynowicz zostali niejako automatycznie zobligowani przez polskich prokuratorów do zachowania tajemnicy w kwestii okazanej dokumentacji dotyczącej śp. Anny Walentynowicz, gdyż Prokuratura FR nałożyła na nią klauzulę tajności ( zamieszanie z podpisywaniem zobowiązań być może nie dotyczy art. 156 k.p.k lecz prawdopodobnie klauzuli dostępu do okazywanego materiału).

2. Na podstawie umowy II) polska prokuratura nie jest uprawniona do zmiany klauzuli dostępu do informacji ( art. 4.1.2 ), chyba że wystąpi o taką zmianę do prokuratury FR. Co za tym idzie, przy okazywaniu panom Walentynowicz dokumentacji, prokurator prowadzący sprawę mógł przekroczyć swoje uprawnienia w stosunku do umowy międzynarodowej z Federacją Rosyjską ( chyba, że sam występował o taką zmianę do autora dokumentacji lub sytuacja dotyczy podpisania przyjęcia do wiadomości panów Walentynowicz informacji, jak stosuje się art. 156 k.p.k ).
Aby rozwiać powyższe wątpliwości polecam panom Walentynowicz złożenie wniosku do prokuratury z zapytaniem o podanie powodu nałożenia klauzuli dostępu oraz wskazanie organu, który tą klauzulę nałożył i na jakiej podstawie prawnej ( lub ściślej wypowiadać się na temat podstawy prawnej podpisywanych przez siebie dokumentów, lub opublikować podpisany dokument – on nie powinien być tajny ).

3. W związku z umową I) ,, o pomocy prawnej i stosunkach prawnych w sprawach cywilnych i karnych'' oraz w związku z modyfikacjami V), nie należy spodziewać się, że w dniu 10.04.2010 obowiązywał kodeks Hammurabiego, czyli porozumienie w sprawie zasad wzajemnego ruchu lotniczego wojskowych statków powietrznych Rzeczypospolitej Polskiej i Federacji Rosyjskiej w przestrzeni powietrznej obu państw, sporządzone w Moskwie dnia 14 grudnia 1993 r.
Każdy powinien to zrozumieć, iż umowa z 1996 jasno określa wzajemne stosunki prawne pomiędzy RP i FR. Nawet sama logika wskazuje, że 1996 jest większe od 1993 i to co na wierzchu jest aktualnie obowiązujące – w prawie liczy się ostatnio wypowiedziane słowo, po naszemu ,,TU I TERAZ'' a nie to, co było wczoraj.

4. Donald Tusk, jako szef rządu, strasznie nie lubi zawracania głowy centralnym myśleniem. On bardzo lubi jak ktoś się martwi sam o siebie. Jego poglądy nie pozostały bez związku ze zmianami przepisów, w tym, pozbawienia się kłopotów jego rządu z obsługą prawną dotyczącą spraw cywilnych w układzie międzynarodowym z Rosją, w tym odszkodowań z tytułu tzw katastrofy smoleńskiej. Stąd konsekwentnie umowa według V). Także osoby pragnące odszkodowań od strony rosyjskiej, muszą dobrze pogadać z Olkiem Starostienkowem, aby ten nie mówił ,,Ja nie katastrofę widziałem''.

5. Działania prokuratorów w Smoleńsku w dniu 10.04.2010 można porównać do działań pani Ewy Kopacz w Moskwie. W oparciu o umowę I) i treść podpisanych w Smoleńsku dokumentów, to dosłownie panowie byli w Smoleńsku zrobić literalnie czynność jak w tytule podpisanego dokumentu ( chodzi oczywiście o posiedzenie ). Nic więcej tam nie mieli prawa zrobić bez działających stosownych wniosków. Po tym, co ujrzeli na miejscu zwanym miejscem zdarzenia, mogli tylko odmieniać na wszystkie przypadki sformułowanie ,,sam ogon'' ( ,,widziałem sam ogon'' razem i osobno ). Stąd wnioskowanie mec. Pszczółkowskiego w ostatnim raporcie ZP Antoniego Macierewicza nie ma podstaw.

6. Zastosowanie porozumienia z 1993 roku, opisanego w ostatnim raporcie przez prof. Karskiego, nie ma podstaw prawnych w związku z umową I). Moim zdaniem spadkobiercy umowy I), czyli osobiście Donald Tusk i Włodzimierz Putin ( jako szefowie rządów ) mogli coś tam zaradzić i oczywiście przyjęli to, co skutkuje tak, jak w omawianych wnioskach.

7. Summa summarum może okazać się, że podejście prawników prowadzących sprawy rodzin smoleńskich, na początku wyglądające tak obiecująco, nie przyniesie spodziewanych rezultatów po rozłożeniu zakładanych zysków na długi okres ( powiedzmy optymistycznie, w porównaniu do sprawy Wujka, na 20 lat ). Prawnicy nie zarobią a rodziny poniosą olbrzymie koszty wieloletnich procesów. Tak wygląda perspektywa procesowania się o odszkodowania. Chodzi o to, że sądy nie będą mogły posługiwać się trefną dokumentacją w ocenie okoliczności śmierci osoby bliskiej poszkodowanego, szczególnie dokumentacją określającą miejsce zwane miejscem zdarzenia, na którym prawdopodobnie śmierć poniosły osoby pierwotnie poszkodowane. Sąd to nie Gazeta Wybiórcza, Sąd orzeka na podstawie fizycznych dokumentów potwierdzających stan faktyczny. Co powie w Sądzie pan Walentynowicz gdy stan ciała w Moskwie określił ,,jakby spała'' a z dokumentacji z miejsca zwanego miejscem zdarzenia będzie wynikać, że uległa poważnym uszkodzeniom ( i o ile ta dokumentacja będzie wskazywać jednoznacznie na ciało śp. Anny Walentynowicz ) ? Sąd wówczas wybierze wariant mniej tragiczny, gdyż ten będzie podstawą mniejszego odszkodowania.
W szczególnych przypadkach, gdy dokumentacji z miejsca zdarzenia nie będzie, Sąd nie będzie mógł określić, gdzie dana osoba poniosła śmierć i w jakich okolicznościach – bo przecież na podstawie doniesień z Gazety Wyborczej żaden sędzia nie będzie takiego stanu rzeczy przyjmował. Itd.
Problemy procesowania się w związku z trefną dokumentacją poruszała wcześniej pani Małgorzata Wassermann. Raczej jest to pewniejsze niż prawdopodobne, że procesowanie będzie koszmarem.


8. ,,Zginiecie jak dinozaury'' ( Donald Tusk ), ,,Państwo polskie zdało egzamin'' ( Bronisław Komorowski ). Te słowa nabierają dopiero teraz właściwego znaczenia w świetle przytoczonych powyżej argumentów. Nasuwa się tylko pytanie, skąd oni to wiedzieli, że tak będzie ?

9. Co zrobić aby było lepiej ? Odpowiedź jest prosta :

a) Dokonać stosownych zmian w prawie.
b) Zmienić umowy międzynarodowe.

Jak to się robi, każdy wie – przy urnie wyborczej i czasami przy pomocy takich działań, jakie dokonał Donald Tusk.

10.Kto za to wszystko zapłaci ? Biorąc pod uwagę :

a) koszty wystawnych pogrzebów
b) koszty komisji Millera
c) koszty postępowania prokuratorskiego
d) koszty obsługi prawnej KPRM
e) koszty odszkodowań zawartych w ugodach
f) przyszłe koszty odszkodowań
g) koszty komisji propagandowej do spraw tłumaczenia , że nic się nie stało
h) koszty energii elektrycznej zużytej na publikacje, transmisje telewizyjne itp.

oraz średni koszt wyżywienia dziecka w szkole 10 zł, wychodzi z obliczeń, że dotyczy to kosztu wyżywienia 30 tysięcy dzieci przez rok i może więcej – chyba że przyjmie się iż dzieci to dinozaury. 

Czy ktoś jeszcze powie ,,Polacy, nic się nie stało'' ?


czwartek, 24 maja 2012

Tuska ratuje tylko zamach

Na chwilę zapomnijmy o wielu niewyjaśnionych kwestiach smoleńskich, wróćmy myślami do tego złowieszczego poranka, soboty 10.04.2010 roku. Jest piękny słoneczny ranek, godzina lekko po dziesiątej. Jak grom z jasnego nieba spada na nas wiadomość o katastrofie z udziałem polskiej delegacji udającej się na uroczystości w Katyniu. Szok, niedowierzanie, wybuch niespotykanych myśli, łzy totalnego zdołowania związanego niewątpliwie z Katyniem. Wszystko nabiera niewyobrażalnych wymiarów po wstępnym ogłoszeniu listy nazwisk uczestników lotu. Odczucia te dotyczyły każdego normalnego człowieka bez względu na upodobania czy kolor myśli.


Spróbujmy jednak wyobrazić ludzi stojących na stanowiskach pracy, pracy bezpośrednio związanej z tym lotem. Do osób bezpośrednio zaangażowanych w ten lot można zaliczyć przedstawicieli BOR, MSWiA, MSZ, Kancelarii Premiera wraz z samym Premierem, 36 SPLT, COP oraz z innych służb, do których należał obowiązek posiadania wszelkiej wiedzy na temat wizyty Prezydenta RP. W podobnej sytuacji znalazły się osoby po stronie rosyjskiej z Putinem na czele. No i się zaczęło. Jest problem, nikt nie wie jeszcze o co chodzi, no poza Radkiem Sikorskim, który w sposób czysto telepatyczny przeanalizował przebieg zdarzenia i był już wszystkiego pewien w kilka minut po zdarzeniu. Ale zostawmy ten jeden przypadek do rozważań przez wróżkę i radiestetę. Załóżmy taki oto przypadek, że wszyscy zaczynają myśleć o własnym tyłeczku w związku z odpowiedzialnością jeszcze nie wiadomo jaką. Cóż Radek Sikorski mógł lepszego wymyślić jak rozwiązanie pod tytułem ,,nie - to nie ja''. Przypuśćmy, że tak wyćwiczony odruch ma każdy skundlały polityk, który jest zaprawiony w wykręcaniu się sianem, składaniem obietnic bez pokrycia, wiecznym łganiem i ciągłym mataczeniem. Ponieważ przykład idzie z góry, wszelkie służby szybko uczą się od swoich mistrzów iluzji, jak mają przetrwać mało robiąc i nie ponosząc za to żadnej odpowiedzialności. Skundlały strach przed odpowiedzialnością za coś, czego nikt jeszcze nie umiał ocenić, uruchomił lawinę obłudy, która została skierowana na obywateli z każdej strony, poczynając od źródła jakim był Premier, na sprzątaczce z Okęcia kończąc. W końcu podobne przypadki odnajdujemy w przyrodzie, choćby skunksy, żmije, czy też węgorze elektryczne. To taki rodzaj zasłony obronnej, podobnej w znaczeniu do mgły smoleńskiej, przed honorowym stawieniem czoła na przeciw rzeczywistości. Premier, po krótkim i ludzkim szoku, szybko otrząsnął się i wrócił na kurs i ścieżkę tworzenia mistyfikacji oddalającej go od choćby honorowej odpowiedzialności za los - o matko, kraju ? - On nie potrafił zadbać o jedną osobę, Prezydenta RP, a co dopiero mówić o obywatelach ? Donek, nie poddawaj się, przecież to będzie totalna klapa, co z partią, rządem, lodami itp. - pomyślał Tusk w pierwszych chwilach.

Ponieważ w podobnej sytuacji znalazł się Putin, który pomyślał sobie o tym, że ktoś poprzez zamach mógłby zrobić z niego balona przed wyborami prezydenckimi, szybko przypomniał sobie temat zatopienia Kurska i postanowił pomóc sobie i koledze Donaldu. ,,Zmarłym życia nie przywrócisz, a żywi muszą żyć za wszelką cenę przy korycie'' - tak powstał szybko pomysł totalnego przejęcia kontroli nad śledztwem, które zostało zaprojektowane w taki sposób, aby badaniem jednej sprawy zajęło się przynajmniej z sześć komisji w oparciu o jakieś tam dowody lub ich brak, dla pewności zakopując je na co najmniej jeden metr pod ziemię lub zapominając czegoś tam zmierzyć, bo przecież wsie pogibli. Zależności pomiędzy tymi komisjami powodują, że każda jest uzależniona od każdej pozostałej. Jednym słowem rosyjska ruletka w przebiegu przymusowego udawania badania sprawy oraz blackjack w postaci dwóch kart premierowych o łącznej wartości nominalnej 21 po powstaniu dowolnej wątpliwości – to obraz gry prowadzonej z publicznością. Ponieważ przykład idzie z góry, reszta podległych zrobiła wszystko podobnie na ile umiała. Niektórym się to nie powiodło, choćby Bielawnemu, innym udało się przerobić nawet trzecią salonkę w raporcie bez sprawdzania czy po jej remoncie nie pozostał jakiś kapiszon w tym rejonie. Normalny obywatelu, spróbuj nie zapłacić ZUS'u na czas – nie żyjesz, spróbuj nie zapłacić podatku – nie ma cię, a Janicki za wzorcowe niedopilnowanie Prezydenta otrzymuje nagrodę w postaci nominacji z szofera na generała – wot gieroj, traktorzysta wyższe inżyniera.

Wystarczy przypomnieć ten jad, śmierdzące wydzieliny skunksa czy też inne fekalia nam serwowane na przestrzeni od 10.04.2010 do dnia dzisiejszego. A zatem, cztery lądowania, no może trzy, a właściwie jedno. O której godzinie ? O 8:56 wszystkie dzwony w kościołach biły przez dwa tygodnie. Jak40 – nie, to był Tu154M. Oni lądowali – nie , przecież odchodzili. Oni odchodzili – zaraz, ale przecież to wyglądało jak lądowanie. Głos generała w kokpicie raz się pojawiał, raz znikał. Kopano na ponad jeden metr głębokości ziemię aby wydobyć pieczołowicie wszystko to, co się tam rozsypało, ale pozostawiono jednak coś dla archeologów i wycieczek krajoznawczych. Z ciał nie było co zbierać, ale 97 osób się doliczono natychmiast. Badania zwłok przeprowadzono – ale ekshumacje są i będą. Komórki zablokowano – ale jednak dzwoniły jak zaprogramowane. Rosjanie informowali o złym stanie lotniska – ale my dowiedzieliśmy się tego od św. Piotra dnia 12.04.2010. Medale omonowcom obiecano – ale było im zbyt mało i okradli karty kredytowe ofiar. Właściwie to szkoda dalej wymieniać te wszystkie rozbieżności i dualizmy znaczeniowe, gdyż jest to jeden wielki skandal aby Premier polskiego rządu nic o tym nie wiedział.

Tak czy siak, jeśli Premier nie wiedział o tym wszystkim – taczka, wiedział – taczka lub coś mocniejszego. Donaldu Tusku może uratować tylko zamach, bo w każdym innym wypadku należy obawiać się takiego rządzenia, gdzie nie można upilnować tylko jednej i to najważniejszej osoby w Państwie a co dopiero powiedzieć o bezpieczeństwie całego kraju. Dlatego utrzymywanie otoczki zamachowej jest jedyną drogą, którą podąża Donald Tusk i jego ekipa podwładnych. Zamach jest jak tlen potrzebny tej ekipie do dalszej egzystencji iluzji rządzenia. Bo jeśli nie zamach, to taczka.

Smoleńsk - zamach czy kakij czort ?

Podsumowanie różnych hipotez przebiegu zdarzenia z 10.04.2010 w Smoleńsku, z udziałem rządowego tupolewa Tu154M o numerze bocznym 101, oparte zostanie o następujący schemat :
  1. Materiał dowodowy.
  1. Przebieg zdarzenia.
  1. Wnioski końcowe.
Minęły dwa lata prowadzenia śledztwa w tej sprawie i nadal nie ma pewności co do pełnego zobrazowania tego zdarzenia. Jest szereg wątpliwości, które w sposób wyraźny ukształtowały kilka hipotez. Ogólnie ujmując można wyróżnić następujące kierunki wyjaśniania tego zdarzenia :
  1. Oficjalne stanowisko rosyjskiej komisji MAK.
  2. Oficjalne stanowisko polskiego rządu zaprezentowane w raporcie KBWL.
  3. Stanowisko Parlamentarnego Zespołu pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza.
  4. Teoria ,,maskirowki'' czyli inscenizacji zdarzenia na Siewiernym, prezentowana przez blogera Free Your Mind ( FYM ) i grupę towarzyszących blogerów.
  5. Teoria fałszywych radiolatarni czyli złego naprowadzania samolotu opublikowana przez blogera Rexturbo.
Polska prokuratura prowadzi jeszcze śledztwo ale z oficjalnych jej przekazów wynika wprost potwierdzenie stanowiska zajętego przez komisję KBWL.
Przejdźmy zatem do prezentacji poszczególnych stanowisk.

I. Oficjalne stanowisko rosyjskiej komisji MAK.

1. Materiał dowodowy.
Komisja MAK oparła swoje wnioski na podstawie danych zawartych w czarnych skrzynkach, które nie miały swoich numerów seryjnych ( FDR, CVR ). Odnalezione rejestratory FDR, CVR, ATM-QAR, oraz TAWS i komputer pokładowy FMS drugiego pilota są rejestratorami opartymi o taśmy magnetyczne oraz pamięci elektroniczne, czyli nośniki bez tzw. jednoznacznego odcisku charakteryzującego przynależność do danej maszyny, z możliwością wielokrotnego zapisu niepozostawiającego żadnego śladu ingerencji człowieka w zapis. Rejestrator K3-63, zapisujący dane na taśmie celuloidowej jednorazowego użytku ( jedyny bez możliwości sfałszowania ) nie został odnaleziony. Opis miejsca zdarzenia wraz z dokumentacją jest skromny i wyrywkowy, nie zawiera podstawowych dowodów jakimi są ślady zderzenia samolotu z ziemią.
Brak podstawowego dowodu z wieży kontrolerów, zapisu video pracy urządzeń oraz rzetelnego wyniku oblotu technicznego, przeprowadzonego w dniu zdarzenia, mającego ustalić poprawność pracy urządzeń naprowadzających na lotnisku.
2. Przebieg zdarzenia.
MAK ustalił jednoznacznie, że zdarzenie jest wynikiem błędów pilotów będących pod presją wywieraną przez generała Błasika, będącego pod wpływem alkoholu. Wykazana ilość błędów pilotów w tym locie na podstawie czarnych skrzynek jest porażająca i ogólnie mówiąc stanowi przykład szkoleniowy możliwości popełnienia wszelkich błędów jakie piloci mogli popełnić. Nie było ani jednej czynności którą piloci wykonali prawidłowo. Jednym słowem piloci popełnili 100 ( słownie sto ) procent błędów jakie można było zrobić. Poza tym komisja stwierdza, że wszystkie urządzenia samolotu pracowały poprawnie do końca lotu, czyli punktu zderzenia z ziemią, punktu nie potwierdzonego żadną dokumentacją fotograficzną.
3. Wnioski końcowe.
Zdarzenie w Smoleńsku jest nieszczęśliwym wypadkiem, na którego przebieg miały wpływ osoby w nim poległe. Wszyscy żywi, mający z tym lotem cokolwiek wspólnego, nie mieli żadnego wpływu na to zdarzenie. Tak brzmi ostateczna konkluzja z raportu komisji MAK, której to wyniki nie zostały zatwierdzone do dnia dzisiejszego przez rząd Rosji, ówczesnego premiera Władymira Putina.

II. Oficjalne stanowisko polskiego rządu zaprezentowane w raporcie KBWL.

1. Materiał dowodowy.
Dokładnie ten sam co komisji MAK, z tą różnicą, że wszelkie zapisy z czarnych skrzynek pochodzą wyłącznie z kopii wykonanych ponad dwa miesiące od zdarzenia. Szczególne znaczenie ma tu kopia nagrania z kokpitu CVR, którego to oryginalności nie potwierdził do dnia dzisiejszego IES z Krakowa. Na przestrzeni dwóch lat powstały różne interpretacje nagrania z kokpitu, pojawiały się i znikały poszczególne wypowiedzi. Jeśli chodzi o badanie podstawowych elementów z miejsca zdarzenia, najlepiej przedstawił to polski przedstawiciel badający wypadek na miejscu, Edmund Klich, z którego książki wynika jednoznacznie jak przeprowadzono badanie terenu i wraku. W ogóle takie czynności nie miały miejsca a wnioski zawarte w raporcie pochodzą z opracowań rosyjskich – tak twierdzi uczestnik postępowania w Smoleńsku, Edmund Klich. Raport KBWL przedstawia w znakomitej większości nieautoryzowane zdjęcia ( skradzione z internetu ), które nie mogą stanowić nawet podstawy urzędowego sprawozdania z katastrofy lotniczej.
2. Przebieg zdarzenia.
KBWL przedstawia zdarzenie dokładnie tak samo jak MAK, z tą różnicą, że naciski generała Błasika okazały się bezpodstawne, co zostało wykazane przez IES na podstawie badania kolejnej kopii nagrań z kokpitu utworzonej po roku od daty zdarzenia. Reszta pasuje i różni się w stosunku do raportu MAK wyłącznie interpretacją.
3. Wnioski końcowe.
Podobne do wniosków MAK, dodatkowo obciążające polskich pilotów do trzeciego pokolenia włącznie, za brak wyszkolenia. Wszyscy winni stanu lotnictwa na dzień 10.04.2010 zginęli w wypadku. Po publikacji raportu KBWL została zlikwidowana także jednostka 36 SPLT.

III. Stanowisko Parlamentarnego Zespołu pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza.

1. Materiał dowodowy.
Komisja dysponuje niekompletnymi danymi z rejestratorów pokładowych. Dodatkowo, w obszarze pewnych zjawisk, osoby współpracujące z komisją przeprowadziły empiryczne wywody, dokonane metodami matematycznymi. Komisja podpiera się także zeznaniami wielu osób, które twierdzą, że były uczestnikami owego zdarzenia. Po wielu przesłuchaniach komisja dysponuje zeznaniami osób poszkodowanych, członków rodzin poległych w tym zdarzeniu.
Komisja zajmuje się tą sprawą całościowo i gromadzi materiał dotyczący przygotowania wizyty prezydenta, jak też wszystkich aspektów mających miejsce po tym zdarzeniu. Dotyczy to dokumentacji urzędowej oraz wszelkich spraw związanych z dokumentacją zgromadzoną przez rodziny poszkodowanych.
2. Przebieg zdarzenia.
Komisja w całości przyjmuje narrację wypadku zaprezentowaną przez MAK, z wyjątkiem bezpośrednich przyczyn upadku samolotu. Według ekspertów ZP przyczyną bezpośrednią upadku samolotu były wybuchy materiałów wewnątrz samolotu, które miały miejsce w ostatniej fazie lotu. Podpierając się obliczeniami wykazują, że samolot nie mógł uderzyć w brzozę a w tych okolicach nastąpiła utrata skrzydła z powodu pierwszego wybuchu. W konsekwencji tego zdarzenia samolot skręcił w kierunku miejsca upadku i w punkcie w którym zostały ostatni raz zanotowane dane w pamięci komputera pokładowego FMS nastąpił kolejny wybuch, który jako jedyna przyczyna tłumaczy tak znaczne rozczłonkowanie kadłuba samolotu.
Z powyższych wywodów ekspertów ZP wynika także, że MAK oraz KBWL źle zinterpretowały pewne parametry lotu i celowo przedstawiły je aby udowodnić uderzenie samolotu lewym skrzydłem w słynną brzozę.
3. Wnioski końcowe.
ZP oczekuje na przeprowadzenie szczegółowych badań wraku samolotu, który leży nadal w oczekiwaniu na bieg wydarzeń, na lotnisku w Smoleńsku. Mimo iż prokuratura rosyjska miała dość czasu na przeprowadzenie wszelkich badań, wrak nie może trafić do jego właściciela jakim jest Polska.
W przypadku, gdy jednak wreszcie ten wrak zostanie zbadany w Polsce i badania nie stwierdzą żadnych śladów związków materiałów wybuchowych oraz badania metalurgiczne przełomów części kadłuba nie wykażą śladów naprężeń niszczących, pochodzących od wybuchów, ZP będzie miał gotową jedyną hipotezę, która potwierdza scenariusz zaprezentowany przez MAK.

IV. Teoria ,,maskirowki'' czyli inscenizacji zdarzenia na Siewiernym prezentowana przez blogera Free Your Mind ( FYM ) i grupę towarzyszących blogerów.

1. Materiał dowodowy.
Zbliżony do dokumentacji ZP, wzmocniony o głębokie analizy wypowiedzi osób związanych z tym zdarzeniem. Zespół blogerów zajmuje się interpretacją logiczną wszelkich nieścisłości, których w przekazie od dnia 10.04.2010 jest taka masa, że nie wiadomo co stanowi fakt a co jest tylko elementem maskirowki medialnej czyli celowym działaniem służb lub brakiem fachowości w warsztacie dziennikarskim osób prezentujących tematykę smoleńską. Ponieważ ta grupa zajmuje się głównie przekazem związanym z tym zdarzeniem, dzięki tym opracowaniom można bardziej się wczuć w dramaturgię tych dni, jak też poznać otoczkę całego zajścia pod względem psychologicznym.
Dodatkowym aspektem dowodowym tej grupy blogerów jest fakt braku wielu, a właściwie większości, dowodów, których brakuje w prowadzonym śledztwie, o czym wielokrotnie dowiedzieliśmy się od polskiej prokuratury i z polskich uwag do raportu MAK.
2. Przebieg zdarzenia.
Według blogerów, zdarzenie opisywane przez MAK nie miało miejsca w Smoleńsku. W Smoleńsku została przygotowana inscenizacja wypadku a sam fakt likwidacji ekipy zmierzającej na uroczystości w Katyniu miał miejsce w innej lokalizacji, tak aby ten fakt mógł dokonać się bez udziału świadków postronnych. W ten sposób zamachowcy mogli spokojnie przygotować miejsce, zwane miejscem zdarzenia, a likwidacja członków delegacji mogła odbyć się bez jakichkolwiek komplikacji w innym miejscu.
3. Wnioski końcowe.
Na podstawie braków w dokumentacji, wieloznaczności praktycznie każdego elementu tego zdarzenia, blogerzy mają podstawę sądzić, że przedstawiane w sposób oficjalny zdarzenia są wynikiem inscenizacji. Zamach właściwy na delegację został wykonany poza miejscem w przekazywanym oficjalnie scenariuszu, odbył się na uboczu tego co się przedstawia oficjalnie. Dodatkową argumentacją jest także brak praktycznie wszystkich czynności, które powinna podjąć prokuratura w odpowiednim czasie a tego nie zrobiła, przez co zostały utracone na zawsze możliwości rozwiania większości wątpliwości ( np. sekcje zwłok ). Blogerzy twierdzą, że dokumentacja którą posługuje się MAK jest całkowicie spreparowana i przedstawia lot innego samolotu, co jest absolutnie możliwe do przygotowania na symulatorach lotu, szczególnie w Rosji, która jest jednym z największych potentatów w dziedzinie lotnictwa. Brak dokumentacji zdjęciowej i video ze startu w Warszawie, z wieży w Smoleńsku, z warsztatu samochodowego blisko miejsca zwanego miejscem zdarzenia w serwisie KIA, przerwany film montera TVP Wiśniewskiego przed przylotem Tu154M przez obsługę ,,hotelu'', skłaniają do wyciągnięcia jedynego wniosku, iż nie odbyło się to wszystko przypadkowo.

V. Teoria fałszywych radiolatarni czyli złego naprowadzania samolotu opublikowana przez blogera Rexturbo.

1. Materiał dowodowy.
Oficjalne dokumenty dotyczące lotu, stenogramy z wieży kontrolerów lotu, zasady zgodne ze sztuką lądowania na dwie radiolatarnie. Hipoteza lansowana od samego początku przy bardzo skromnych materiałach.
2. Przebieg zdarzenia.
Samolot został sztucznie naprowadzony na wirtualny pas, odległy o ponad 1000 metrów od prawdziwego progu pasa. Dalszy przebieg zdarzenia był wynikiem tak dużego obniżenia lotu w okolicy bliższej radiolatarni.
3. Wnioski końcowe.
Najprostsza metoda przygotowania zamachu to odpowiednie naprowadzanie i spełnienie podstawowych warunków do lądowania, jakimi są sygnał bliższej wygenerowany wcześniej niż powinien oraz podstawienie sztucznych świateł APM dających złudzenie zbliżania się do pasa lotniska. Stenogramy CVR są spreparowane jak też pewne parametry z czarnych skrzynek.
 
Podsumowanie

Jedno jest pewne, prowadzenie śledztwa w Polsce urąga wszelkim zasadom. Winnym za taki stan jest Donald Tusk, który zawarł w imieniu polskiego rządu taką umowę z Putinem. Tak zawarta umowa pozwala na rozmydlenie śledztwa i praktycznie oddaje wszelkie decyzje w tej sprawie obcemu państwu. Bez względu na to, czy było to celowe działanie, czy też nie, jako pierwotne działanie zaciążyło na wyjaśnianiu tego zdarzenia, grzebiąc go na ponad jeden metr pod ziemię. Brak transparentności polskiej prokuratury w tym postępowaniu oraz chorobliwy brak zainteresowania mediów w dociekaniu do rozwiązania spraw niejasnych, jest porażający. W związku z powyższym, każda z powyższych hipotez może być prawdziwa lub stanowić w pewnym sensie składową prawdziwego zdarzenia.
Źródła :
Zespół Parlamentarny : http://smolenskzespol.sejm.gov.pl/
oraz strona Krzysztofa Cierpisza : http://zamach.eu
Blogi Rexturbo oraz NDB2010 : http://rexturbo.salon24.pl oraz http://ndb2010.wordpress.com/

czwartek, 19 kwietnia 2012

Od Lenina do Tuska

Wielkim marzeniem Lenina była wspólna Europa. Niestety, na drodze w realizacji jego szczytnych planów stanęła Polska w 1920 roku. ,,Cud nad Wisłą'' położył kres tak pionierskim, postępowym, wybiegającym w przyszłość zamiarom. Przez następne 70 lat żadnemu sekretarzowi KC PZPR nie przyszło do głowy, aby oddawać suwerenność Moskwie. Owszem, przyjaźń międzynarodowa kwitła, obóz socjalistyczny żył pod wpływem daleko idącej integracji. W latach osiemdziesiątych wybuchł kryzys wszelkich wartości w obozie socjalistycznym. Nikt wówczas nawet nie pomyślał aby dokonywać jeszcze większej integracji tej zdezelowanej ideologii. Starzy towarzysze stwierdzili, że metody fizycznego terroru nie przyniosły zamierzonych efektów i postanowili dokonać korekty swoich planów z odłożeniem realizacji planu głównego na przyszłe lata.

Właśnie te lata teraz nastały. W podobny sposób jak dobra, czerwono-krwista komuna z lat osiemdziesiątych, wspólna Europa weszła w fazę kryzysu, obnażając swoją prymitywną budowę opartą na fikcji. Idea wspólnoty, jedności, coraz mocniejszego integrowania wraca na tapetę jak Lenin, wiecznie żywy. Odpowiedzialni za działania marketingowe związane z osiągnięciem ostatecznego celu, jakim jest stworzenie jednego, wielkiego kołchozu, wychodzą z samych siebie w mnożeniu argumentacji i tworzeniu iluzji. Już nie tylko rozdwojenie ale znacznie większe zmultiplikowanie jaźni obserwujemy w ich działaniu. Oto Jan Paweł II ( przyp. Papież kościoła rzymsko-katolickiego ) tak często przywoływany jak tylko zbawcy pragną powiedzieć ,,JP2 był za tym a może i za tamtym'' i osiągnąć tym samym nędzny cel, jest zapominany gdy trzeba umieścić w preambule UE słów o chrześcijańskim rodowodzie Europy. Gdy Kaczyński mówi o Chinach, zbawcy przypisują prezesowi działalność agenturalną, ale zapominają dodać iż największe województwa dzisiejszego kołchozu mają w tym kraju potężne inwestycje. Jak zbawcy wspominają o traktacie lizbońskim to słodko pierdzą o śp. Lechu Kaczyńskim, ale do wczoraj był przecież dla nich kartoflem. Przykładów można mnożyć bez końca, choćby ostatni z sejmu, porównanie planu budżetu na rok 2012 z Biblią ( JanuszJerzy, trzeba było powołać się nie na Biblię lecz na Talmud i jego szczególnie ważne zapisy dotyczące spraw ekonomicznych, najważniejsze dla ,,Polaków''  :
  1. Żydzi mają okradać i zabijać Gojów:
    Sanhedrynu 57a.
    Kiedy Żyd zamorduje goja ("Cuthean"), nie będzie żadnej kary śmierci. Jak Żyd ukradnie od goja, może sobie zatrzymać.
  2. Jest w porządku oszukać Gojów:
    Sanhedrynu 57a. 
    Żyd nie musi zapłacić gojowi ("Cuthean") zapłaty, której był mu winny za pracę.
  3. Baba Kamma 37b.
    Goje są poza ochroną prawa i Bóg "wystawił ich pieniądze Izraelowi".
  4. Moed Kattan 17a.
    Jeżeli Żyd jest skuszony by czynić źle, powinien pojechać do miasta tam, gdzie nie jest znany i tam robić źle.
  5. Żydzi mogą okłamywać gojów:
    Baba Kamma 113a.
    Żydzi mogą użyć kłamstw ("wybiegów") by oszukać goja.
)

Faryzeusze wiją się jak piskorze aby przekonać nas, masy ludowe, do dobrowolnego oddania woli o własnym stanowieniu. Dzisiaj palec, jutro już cała ręka. Trzeba powiedzieć jasno, chcą nas ubezwłasnowolnić, pozbawić oznak jakiejkolwiek suwerenności w imię obiecywanych przysłowiowych ,,gruszek na wierzbie''. Tak perfidnych i obłudnych działań to nawet towarzysz Lenin, wiecznie podtrzymywany przy życiu dzięki ich zabiegom , nie byłby w stanie wyobrazić.
 PS. Trzy razy S, to proponowany przez towarzyszy nowy styl życia w UE, zastąpi on słynne TU I TERAZ ( stare hasło zbyt mocno kojarzyło się z bezwiednym zsikaniem się ) :
1. Szwindel
2. Szmal
3. Skandal

wtorek, 3 kwietnia 2012

Tusk traktuje polskie kobiety jak szmatę

Koniecznie wielokrotnego użytku, co najmniej do 67 roku eksploatacji. Gospodarność Tuska polega na wykorzystaniu prostych narzędzi, jakimi są ludzie. Skomplikowane mechanizmy gospodarcze, polityka społeczna, polski interes na arenie międzynarodowej, to dla Tuska zbyt trudne do opanowania sprawy, czego prostym przykładem było wdrażanie reformy związanej z refundacją leków, czy też totalna wpadka polegająca na defraudacji polskiego majątku związanego z wdrażaniem e-dowodów i wiele innych nieudolnych działań, których jest bez liku.
Reforma emerytalna, jaką przygotowuje rząd, wpisuje się w całokształt prymitywizmu działania ekipy Tuska. Zabrać, zlikwidować, opodatkować, podnieść opłaty, zagonić dożywotnio do pracy, wyprzedać wszystko co się da, nakłamać ile wlezie, to jedyne metody proponowane przez Tuska – reasumując totalna destrukcja. Do tego dokładając pełną inwigilację społeczeństwa wszelkimi metodami ( ustawa o NIK, ACTA ) , Donald Tusk staje na czele przyszłego obozu zagłady polskiego społeczeństwa.
Nie czas i miejsce aby pouczać rząd i negocjować ze ścianą buty i oszustwa, gdyż bicie piany z oportunistami nic nie da. Dalsza zabawa w niespodzianki i prywatny folwark przydupasów Tuska, powinna zakończyć się rozgonieniem tego towarzystwa. Czym prędzej, tym mniejsze negatywne skutki wpuszczania w maliny społeczeństwa przez rząd Donalda Tuska. Jak wykazały doświadczenia ostatnich wydarzeń, ten upośledzony na narządy słuchu i wzroku człowiek, wymaga aby do niego przemówić głosem co najmniej kilku tysięcy osób. Tylko na taki głos Donald Tusk reaguje – podobnie jak stetryczały staruszek inwalida, do którego dociera tylko krzyk. Jednostka, kobieta, człowiek, stanowią dla Donalda Tuska statystykę procentową czyli mięso armatnie w realizacji nihilistycznych poglądów. Czas przerwać to odliczanie.

PS. Z ostatniego wystąpienia Donalda Tuska na temat emerytur :
,,
Mam matkę,
Mam domek drewniany .....'' ( czyli jednak nie będzie niczego )
w związku z tym mogę pozwolić na przeprowadzenie reform, których skutki, jak policzyli naukowcu z instytutu Judasza - prekursora Unii Wolności, Demokratycznej i innych ugrupowań do których należał także Tusk, ni mniej ni więcej są spełnieniem czarnej wizji wykończenia biologicznego narodu polskiego - planowanej liczby mieszkańców Polski ok. 25 mln.
o czym już onet nie wspomniał, co ma być w roku 2060.